- Sterta.Pun.Pl http://www.sterta.pun.pl/index.php - Sztuka Pisania http://www.sterta.pun.pl/viewforum.php?id=29 - [Fantasy] Pamiętnik Ravsona http://www.sterta.pun.pl/viewtopic.php?id=66 |
Ravson - 2011-05-17 18:53:21 |
I. Wyprawa wgłąb puszczy Helios - wieczór.
W nocy znów słyszałem śmiech, lecz miałem wrażenie, że jego źródło jest blisko. Tak więc spakowałem obóz i wyruszyłem na poszukiwania. Kierowałem się wzdłuż smoczej stopy, a przerażające dźwięki słyszałem coraz częściej i były one wyraźniejsze. Po kilku chwilach wędrówki, mój koń Weisgrass stanął jak wryty. Nigdy tak nie robił, a więc oznaczało to, że coś wyczuł. W dłoni dzierżyłem swój miecz i tarczę, na wszelki wypadek miałem ze sobą runę leczniczą. Ostrożnie zacząłem się rozglądać, aż nagle moje oczy dopatrzyły się dłoni wystającej zza głazu. Ruszała się, dlatego mój towarzysz zwrócił na nią uwagę. Powoli się zbliżyłem, aż ujrzałem półmartwą Nimfę, która nieudolnie próbowała wyśpiewać jakąś pieśń. Pierwsze co mnie zdziwiło, toto że znajduje się w środowisku nieodpowiednim dla jej osoby, z drugiej strony pomyślałem, że sama by przecież tu nie przyszła, a więc mamy do czynienia z jakimś złoczyńcą. Fakt, faktem nimfy potrafią być denerwujące tą swoją namolnością, lecz dlaczego ktoś jej to zrobił i wywiódł ją tutaj i pozostawił samą? Podparłem jej głowę i spytałem się: „Jak masz na imię, moja droga?”. Ta odpowiedziała: „Sanaya”. Dla mnie nie było to zrozumiałe, nigdy nie słyszałem tego imienia. Poleciłem jej, aby powiedziała raz jeszcze, tym razem wolniej, aż nagle zza pleców usłyszałem głos: „Cantara, ona się nazywa Cantara przyjacielu. Zamieszkuje tutejszą oazę, wszyscy się o nią martwią.”. Gwałtownie odwróciłem się w stronę mówiącego i ujrzałem małą, brodatą postać. Był to krasnolud, lecz zbyt bogato odziany jak na zasady tejże rasy. Coś wydawało mi się niejasne. U jego boku stał krępy koń, z przytroczonym do jego siodła bojowym toporem. Podjąłem się rozmowy z tym osobnikiem i nawet dobrze na tym wyszedłem. Rozmowa była prosta i krótka. Dowiedziałem się, że przybył tutaj dlatego, że również zaciekawiły go dźwięki wydawane przez Nimfę, a szczerze mówiąc liczył na jakieś kosztowności. „Pokręciło mu się coś w głowie” – pomyślałem i krasnoludzkim gestem pożegnałem się. Krasnolud odszedł, a ja mogłem zająć się w spokoju nimfą. Była już na skraju wycieńczenia, nie zwlekałem długo. Odmówiłem zaklęcie i skierowałem jasną flarę w jej stronę. Po chwila zakrztusiła się i odezwała: „Komu zawdzięczam życie?”. Ja przedstawiłem się i omówiłem z nią całą sytuację, ona swym anielskim śpiewem umilała nam drogę. Obiecałem jej, że odprowadzę ją do pobliskiej oazy, w której mieszka wraz z przyjaciółmi. Zapewniła mnie, że zabłądziła i z braku sił leżała przy tym głazie cały dzień i noc, wołając śpiewem o pomoc. Pomoc otrzymała. W końcu, gdy dotarliśmy do jej zakątka jej usta zbliżyły się do moich. Niezwykle delikatny pocałunek sprawił, że uświadomiłem sobie jaka ona jest piękna. Nadszedł wieczór i znów rozbiłem obóz, na tej samej, małej polance. Mimo tego, że nie dotarłem na szczyt, jestem zadowolony.
|
Abarai - 2011-05-18 21:01:37 |
To się nieco kupy nie trzyma. Bądź miły i napisz prolog. Parę błędów językowych. Ale plus za dokładny opis. Można sobie wszystko dokładnie wyobrazić, ale wiesz co ja sobie wyobraziłem? Gostka, wokół którego znikąd biorą się wszystkie rzeczy wyżej opisane. Bardziej logicznie. |
Ravson - 2011-05-18 21:08:25 |
To jest dziennik Ravsona, a nie opowiadania. Nie wszystko musi zapisywać. Spokojnie, nie od razu Kraków zbudowano. Jestem początkującym w dziedzinie literatury. |